W Londynie pierwszy był Mężu (bo tam zamieszkał w czerwcu 2012 roku), potem na obóz językowy pojechał Synek (w lipcu 2012 roku).
A rok po Chłopakach poleciałam i ja!
Londyn był początkiem i końcem mojej pierwszej podróży do Anglii. Wybrałam się w odwiedziny do Męża. Synek w tym czasie prostował kręgosłup w sanatorium. Była to więc dla mnie podróż wyjątkowo interesująca bo samotna.... pierwszy raz od..... od zawsze? W każdym razie podróż w pojedynkę. Mogłam zaplanować wszystko tylko dla siebie i z myślą tylko o sobie. Mój pobyt w Anglii miał trwać 12 dni. Rozpoczynał się przejazdem przez Londyn (lotnisko Stansted - dworzec Victoria) i kończył się jedniodniowym pobytem w Londynie.Nie wiedziałam czy mi się spodoba, nie wiedziałam czy zachwyci mnie to co widziałam w tv i na pocztówkach...... jakoś w te arabskie kraje mnie bardziej ciągnie.....
Jeszcze w autobusie z lotniska napisałam sms'a do Przyjaciółki:"Naprawdę Londyn. Właśnie przejechałam Tower Bridge. Potem Tamiza i Parlament i Big Ben. Zachwycające!"
Można pomyśleć, że miało mi się podobać.....
W moim perfekcyjnym, samotnym planie pobytu w Anglii był dzień w Londynie. Wiedziałam, że to będzie trochę "japońska wycieczka". Samolot miałam po 20, a od Męża wyjeżdżałam przed 9 rano.
Z Reading do Londynu miałam kupiony bilet na Megabus, to taki bus na kształt PolskiBus. Kupiłam go oczywiście jeszcze w Polsce z 1 funta + 0,50 funta opłaty rezerwacyjnej. Mój Mąż powtarzał: " w Anglii za funta nawet po mieście się nie jeździ, ale podrożuj, podróżuj, ja się będę przyglądał".
I co dało się? Dało się.....
W Londynie miałam być o 11 i byłam. Zostawiłam bagaż w przechowalni na dworcu i poszłam szukać autobusu City Sightseeing. Dzięki biletowi z Malty dostałam 10% zniżki i ruszyłam ogladać Londyn zpoziomu pietrowego autobusu.
Może to nie jest najlepszy sposób na zwiedzanie, ale wydawał mi się jedyny rozsądny w tak krótkim czasie.
Po spacerze wsiadłam w autobus i pojechałam pod dworzec, jednak nim odebrałam bagaż poszłam jeszcze pod Pałac Buckingham. Nie zrobił na mnie dużego wrażenia, podobnie jak cały Londyn.
Chyba nie lubię dużych miast......
Choć zapewne na to lubienie i nielubienie ma wpływ wiele innych czynników, jak np. potworny upał, podświadomy strach by nie spóźnić się na lotnisko i pewnie najbardziej, wspomnienie kilku małych spokojnych miast, które zwiedziłam tylko na nogach...
I to to koniec wakacyjnej podróży do Anglii.....
Wracałam zachwycona, Mąż sprawił mi cudowne wakacje.
Siedząc w samolocie, wiedziałam, że wrócę do Anglii za ponad miesiąc, by zacząć tam żyć. Nie wiedziałam tylko, że czeka mnie jeszcze jeden wypad na "Kilka chwil w Doncaster".....
To taki koniec podróży, który jednocześnie był początkiem.....
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Londyn zawsze jest świetny, chociaż ... podobno nie ma takiego miasta (vide "Miś" Barei)... Pozdrawiam. :)
-
Swietny Londyn
-
...w ładnych oczach, to i Londyn ładny ... ;-) ... !
-
Fajnie i pomysłowo... Londyn i tak błękitne niebo to do dzisiaj wydawało mi się bardzo abstrakcyjne...
Widzę Aniu, że mam sporo 'brytyjskich' zaległości u Ciebie. Będę nadrabiał...
Pozdrawiam -
...na razie zajrzałem "z doskoku"...
-
Ekspresowo, ale ciekawie :-)
-
Dziękuję Aniu, pięknie przedstawiłaś moją tęsknotę. Pozdrawiam.
-
Dzięki Adola, mam nadzieję, że kolejne części tego pobytu też Ci się spodobają (mam nadzieję, że się szybko zmobilizuję). ;)
-
Świetna wycieczka,krótko logicznie i na temat:) Gratulacje:)) Pozdrawiam Aniu:)
-
Fajne spojrzenie na Londyn!
Masz rację.....czasami koniec podróży,może być jej początkiem....:-)
Pozdrawiam serdecznie-)